Archiwum marzec 2008


eeee
Autor: cyniczna
31 marca 2008, 11:12

Głowa mnie boli... Chyba przewiało mnie w piątek na spacerze "po niemieckiej stronie"... Źle się czuję.

I pogoda mnie nie cieszy, bo Luby wyjechał.

 

Same smuteczki Marszczę brew

...no i dobrze
Autor: cyniczna
29 marca 2008, 12:25

A w sobotę to się powinno wyjść do kina, powłóczyć się po knajpach i klubach...wrócić na lekkim rauszu i zorgazmować Lubego...

 

I taki mam plan na dziś...

 

Termin realizacji od godz. 17:30.

 

Pokazuję język

zgrzytanie zębów
Autor: cyniczna
27 marca 2008, 11:00

Czyż nie wkurwiająca jest istota, która mi dziś w pracy towarzyszy???? Siedzi jakieś póltora metra ode mnie i z zapałem obcina paznokcie cążkami, bo się jej jeden - ten najmniejszy, złamał przy pierwszym uderzeniu w klawiaturę (cooooo????). Siedzi i strzela mi tymi paznokciami po biurze! Te jej oberżnięte paznokcie fruwają wokół jak miniaturowe sierpy! Prawdopodobnie jedynie dzięki okularom żaden nie wbił mi się w oko. Dzięki Bogu ma tych paznokci tylko dziesięć... choć może i zacznie obcinać paznokcie u stóp, kto wie. A stopy ma wielkie! Na oko jakieś 43! Kiedy przyszła rano, nie mogłam od tych gigantycznych butów oczu oderwać. Dziewczę wygląda dość specyficznie ze stopami yeti przy wzroście 1,60m... Ach, no i te długie czerwone paznokcie... Czyżby miały równoważyć wielkość stóp?... a może tylko odwracać od nich uwagę?

 

Jeden z paznokci wyladował tuż przed moim nosem na rozłożonych mapach...

 

No, Lala, przegięłaś.

By the Way
Autor: cyniczna
27 marca 2008, 09:50

Kiedyś... dawno temu, psycholog kazał mi prowadzić dziennik. Tak, tak, chodziłam do psychologa... Whatever... W każdym razie kiedyś pisanie pełniło rolę terapeutyczną. Dziś miło jest stwierdzić, że piszę bardziej z przyzwyczajenia, niż z potrzeby zrzucenia z siebie ciężaru istnienia.

Jedynym czarem przeszłości jest to, że...
Autor: cyniczna
26 marca 2008, 15:10

Bo nie żyję ani w przeszłości, ani w przyszłości. Dla mnie istnieje tylko dzisiaj

i nie obchodzi mnie nic więcej.

Jeśli kiedyś uda ci się trwać w teraźniejszości, staniesz się szczęśliwym człowiekiem.

Paulo CoelhoAlchemik

 

Odrzuciałam wszystko, co było i nie przejmuję się tym, co ma być. Jestem tu i teraz, z Lubym w mej głowie i sercu I ZAPAWDĘ POWIADAM WAM GÓWNO MNIE RESZTA OBCHODZI!

 

... wczoraj dostawałam namiętne smsy do kogoś, zdaje się płci przeciwnej, którego numer telefonu może i powinnam znać, ale który uznałam za bezwartościowy i się go pozbyłam. Zielonego pojęcia nie mam, kto tak bezczelnie przypomniał sobie o mnie w dniu męczącego mnie kaca i upierdliwie zasypywał mnie smsami typu "spotkajmy się, brakowało mi Ciebie"... No, mi "Ciebie" w ogóle. W rozleniwieniu swym, wykazując niezwykła ignorancję i znudzenie nie odpisałam na żadnego smsa. Nie wywołały tez we mnie żadnych emocji. Ot, ktoś uznał, że ma za dużo kasy na koncie. Niech sobie chłopiec popisze, to wolny kraj.

 

Och, ta moje niechlubna przeszłość. Któż chciałby się w niej babrać? Mówi się, że człowiek zmienia się co 7 lat i chyba coś w tym jest. Teraz się lubię, akceptuję. Dawniej nienawidziłam życia, jakie miałam, choć niewątpliwie było to moje życie i zaprzeć się go nie zamierzam. Odrzuciłam jednak przeszłość ze wszystkim, co sobą reprezentowała, z numerami telefonów, z kontaktami, zostawiłam ludzi i wydarzenia. Zmieniłam pracę, wyprowadziłam się, wypowiedziałam wojnę Najbardziej Jebniętej Siostrze Na Świecie. Jestem sobą w końcu, nieograniczona barierami, szczęśliwa przy Lubym...

 

Rozpiera mnie energia, być może jak wampir energetyczny wysysam ją z otoczenia śmiech

 

Wczoraj ... dostałam maila na tak spopularyzowanym ostatnio portalu "nasza klasa". Pisał do mnie człowiek o identycznym nazwisku, ale mogłabym przysiąc, nie spokrewniony ze mną zupełnie. Uparcie wiercił mi dziurę w brzuchu o rodowód mej familii. Z przykrością zawiadamiam, że nie interesuje mnie kontakt z ludźmi spokrewnionymi z człowiekeiem, którego nazwisko noszę. Jego też wytarłam jak gumką myszką z kart swego życiorysu. Duchy przeszłości powinny pozostać na swym cmentarzysku, głęboko pod warstwą zimnej ziemi! W dupie mam, czy jest to jakiś mój wujek, stryjek, czy inne dziadostwo. I proszę mi tu nie pierdolić, że geny zobowiązują. Niech sobie zobowiązują kogoś innego, kogoś, kto uważa się za umoralnionego bardziej lub lepiej. Pozwoliłam więc sobie skasować owe naglące, nachalne maile bez wnikania zbytnio w ich treść.

 

Wczoraj zespamowałam kogoś, kto prawdopodobnie jest upierdliwą bratową Mego Lubego. Na owym wspomnianym już wcześniej portalu uzurpowała sobie prawo do tytułu mojej znajomej. Dziewczynko, me śliczne oczęta nie miały przyjemności nawiązać kontaktu wzrokowego, ani jakiegokolwiek innego z Twą osobą. Ciekawość i wścibskość mnie irytuje, więc z całą energią i zaangażowaniem zespamowałam naiwne dziewcze.

 

Kopaliny zostawmy archeologom.